News, Rajd Dakar

Marek Goczał i Maciej Marton wygrywają w Al-Ula i zostają nowymi liderami!

Drugi etap tegorocznego Rajdu Dakar prowadził z Sea Camp, gdzie do tej pory toczyło się całe dakarowe życie, do Al-Ula. Trasa liczyła 589 kilometrów, z czego 430 kilometrów stanowił odcinek specjalny – w większości górzysty i kamienisty. Taka trasa wyjątkowo pasowała dziś Markowi Goczałowi i Maćkowi Martonowi, którzy zdominowali poniedziałkową rywalizację w klasie SSV.

Dość powiedzieć, że Goczał i Marton byli wirtualnymi liderami na każdym z dziewięciu punktów pomiaru czasu. Najszybszymi byli też na punkcie numer dziesięć – czyli na mecie próby. Duet Energylandia Rally Team pokonał drugą załogę o prawie dziewięć i pół minuty, dzięki czemu po nieco ponad 10 godzinach ścigania jest liderem Rajdu Dakar w swojej kategorii.

Zwycięzcy pierwszego etapu i pierwsi liderzy Rajdu Dakar, czyli Eryk Goczał i Oriol Mena zajęli dzisiaj 5. miejsce i znajdują się na 4. pozycji w klasyfikacji generalnej, z niewielką stratą do podium. Tuż za nimi, na 5. miejscu w klasyfikacji generalnej, znajdują się Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem. Rodzinny team wciąż jest jak najbardziej w walce o trzy czołowe miejsca imprezy.

Zawodnicy zgodnie podkreślają, że był to jeden z najtrudniejszych etapów od czasu kiedy Rajd Dakar przeniósł się do Arabii Saudyjskiej. O „piekle Dakaru” przekonali się dzisiaj chociażby Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem, którzy musieli zmieniać kolejne przebite opony, a później w ich Can-Amie rozkręcił się drążek kierowniczy, co znacząco utrudniało jazdę na etapie, na którym i tak przez ogromne, ostre kamienie w wielu fragmentach maksymalna prędkość wynosiła 30 km/h.

We wtorek, 3 stycznia, na załogi czeka kolejna dakarowa próba. Tym razem 669-kilomtrowy etap poprowadzi z Al-Ula do Ha’il. Odcinek specjalny to tym razem aż 447 kilometrów. David Castera, czyli dyrektor Rajdu Dakar, określił, że początek tej próby to prawdopodobnie najpiękniejsze 50 kilometrów w całym rajdzie.

Napisz komentarz