News, Rajd Dakar

Mieszane uczucia w Duust Rally Team – Konrad Dąbrowski z awansem, Jacek Bartoszek z awarią na 5. etapie Rajdu Dakar

Na 5. etapie Rajdu Dakar 2021 wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Zawodnicy tasowali się praktycznie na każdym punkcie kontrolnym. Jednym szczęście sprzyjało, innych dopadał pech. W DUUST Rally Team było i jedno, i drugie. Ten etap zespół zakończył z mieszanymi uczuciami, bo świetnie poradził tu sobie Konrad Dąbrowski, zaś Jacek Bartoszek utknął na trasie z powodu awarii motocykla.

Z dnia na dzień robi się coraz trudniej. Zawodnicy przewidywali, że 5. etap Rajdu Dakar 2021 będzie ciężki, ale chyba nie spodziewali się, że aż tak. Bardzo skomplikowana nawigacja, kamieniste kaniony i miękkie wydmy, a także narastające zmęczenie przysporzyły wielu z nich problemów, a klasyfikacje wywracały się niemal do góry nogami. Nie brakowało błądzenia, awarii, wypadków i upadków. Ale byli i tacy, którym na tym etapie się poszczęściło. Również w DUUST Rally Team nie brakowało skrajnych emocji. Konrad Dąbrowski osiągnął na tym etapie najlepszy jak dotąd wynik, za to Jacek Bartoszek musiał zostawić zepsuty motocykl na trasie. Dodatkowo zagraniczny członek zespołu, Kuwejtczyk Mohammed Jaffar, uległ na tym etapie wypadkowi, na szczęście niezbyt groźnemu.

Czwartkowy oes, ulokowany na trasie z Rijadu do Al Qaisumah, liczył 456 km i zawierał w sobie różne elementy – od płaskich, szybkich partii, przez wydmy, po pełne ostrych kamieni kaniony. Zmęczenie po poprzednich czterech etapach też już daje o sobie znać. W takich warunkach chłodna głowa i rozsądne tempo są kluczowe. Konrad Dąbrowski, choć zaledwie 19-letni i startujący w Dakarze po raz pierwszy w życiu, właśnie taką postawę zaprezentował na 5. etapie. Widać, że nauki ojca, Marka Dąbrowskiego, nie poszły w las. Dzięki temu, młody motocyklista może zaliczyć ten dzień do udanych, bo gdy inni borykali się z problemami, on dobrym i równym tempem zmierzał do mety. A tam okazało się, że ta strategia popłaciła, bo zameldował się tu z bardzo dobrym, 36. czasem, co dało mu awans w klasyfikacji generalnej na 40. pozycję.

Nie było łatwo. Widziałem dziś kilka wypadków i zawodników z problemami mechanicznymi. Ale dla mnie to był naprawdę dobry etap. Jestem zadowolony z mojej jazdy i chciałbym kontynuować tym tempem, bo ustrzegam się błędów i mam nadzieję, że tak będzie już do końca rajdu – mówił na mecie Konrad Dąbrowski.

Z pewnością nie takiego zakończenia dnia spodziewał się Jacek Bartoszek, który aż do 390. kilometra oesu również notował swoje najlepsze jak dotąd czasy. Był do tego etapu bardzo pozytywnie nastawiony: – Dobrze się czuję. Staram się dużo wypoczywać, to chyba klucz do sukcesu. Jadę uważnie, żeby nie popełniać błędów nawigacyjnych i jak najwięcej staram się oszczędzać siły – mówił tuż przed startem. Wspominał również, że pustynia nie jest w tych okolicach już taka piękna, jak na poprzednich etapach, sugerując, że raczej zdjęć jednak nie będzie robił, jak wcześniej żartował. I z pewnością nie takie zdjęcie chciał zrobić, jakie wysłał z trasy swojemu zespołowi – z zepsutym motocyklem na wydmie. „Ze mną wszystko ok. Motor padł, nie ma prądu” – brzmiała towarzysząca zdjęciu lakoniczna wiadomość od Jacka ze środka pustyni.

Zabrakło niewiele, bo ok. 60km, jednak polski motocyklista musiał na biwak dotrzeć helikopterem.
Zupełnie nie wiem, co się stało z motorem. Zgasł silnik i koniec, nie mogłem go uruchomić, żadnej reakcji na starter. Zrobiłem, co było możliwe, na wydmach nawet próbowałem zapalać pchając, ale to niewykonalne na piasku. Szkoda, miałem dobre tempo i szansę na powrót na biwak w dobrym czasie pozwalającym na regenerację – opowiadał już na miejscu. Zapowiada jednak, że jeśli mechanikom uda się usunąć usterkę, powróci na trasę w formule Dakar Experience.

Na trasę 6. etapu z Al Qaisumah do Ha’il na pewno zaś wyruszy Konrad Dąbrowski. Będzie miał do pokonania 446 km oesu i 170 km dojazdówki. Czekają tu na niego jego ulubione wydmy, a następnie bardzo już potrzebny dzień odpoczynku.

Napisz komentarz