Rajd Dakar

Motosport ostoją prawdziwej motoryzacji

Tuż przed tegorocznymi targami „Geneva Motor Show” koncern Volvo ogłosił, że od 2020 roku nowymi samochodami tej marki nie pojedziemy szybciej niż 180 km/h, a od 2025 jedna trzecia przychodów ma być generowana ze sprzedaży aut autonomicznych. Coraz więcej producentów implementuje systemy bezpieczeństwa aktywnego w modelach klasy średniej lub niższej, a niektóre samochody mocno ingerują w prowadzenie w sytuacjach zdiagnozowanych jako niebezpieczne – na przykład korygując tor jazdy. Jedynym pojazdem pozbawionym jakichkolwiek systemów sprzedawanym w Polsce jest elektryczne Renault Twizy (sic). Reszta, bardziej lub mniej stara się wyręczyć kierowców, ingerując w zachowanie samochodu na drodze.

Kiedy i po co?

Zaczęło się od systemu ABS kilkadziesiąt lat temu. Dziś seryjnie montowana jest w zależności od modelu 8 lub 9 generacja tego rozwiązania. Później przyszły kolej na ESP (stabilizacja toru jazdy) i ASR (kontrola trakcji), a jeszcze później systemy bezpieczeństwa aktywnego i autonomicznej jazdy. Po co to wszystko? Po to, żeby poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego i ograniczyć liczbę wypadków. Dla kierowców oznacza to ni mniej, ni więcej, mniej kontroli nad samochodem w trakcie jazdy na granicy przyczepności. To auto zdecyduje kiedy zdjąć nogę z gazu i kiedy przyhamować (wszystkie lub tylko jedno koło). W nowoczesnych samochodach kierowca nie ma już szans na szaleństwo, niedługo być może straci też możliwość samodzielnego prowadzenie samochodu.

Jazda bez kierowcy?

Miałem okazję w ubiegłym roku przejechać w kontrolowanych warunkach ponad 100 kilometrów po drodze szybkiego ruchy bez dotykania kierownicy i pedałów gazu oraz hamulca. Na początku wrażenia są przyćmione dużą dozą nieufności, ale później muszę przyznać, że czułem się bezpiecznie i komfortowo. Mało tego, w czasie monotonnej podróżny, nie miałem ani potrzeby, ani pokusy przejęcia kierownicy. Wiem, że technologicznie motoryzacja jest gotowa do takiej zmiany. Nie nadąża za tym ani prawo, ani nasze wyobrażenie o prowadzaniu samochodu. Jednak – czy tego chcemy, czy nie – prawo kiedyś się zmieni i kierownica zniknie z samochodu. Miejmy tylko nadzieję, że nie z każdego. Czy oznacza to, że umiejętność wyczynowego prowadzenia samochodu zaniknie lub stanie się drogim hobby dla pasjonatów? Na wspomnianej już wystawie Geneva Motor Show pokazano autonomiczny samochód wyścigowy. Co za dużo, to nie zdrowo. Oczywiście, mam świadomość, że tory wyścigowe to dla koncernów poligony doświadczalne. Wyścig autonomicznych samochodów może przynieść wiele cennych danych również do technologicznego rozwoju takiej formy czterech kółek. Z drugiej strony, to motosport zostanie ostoją prawdziwej motoryzacji. Bez ograniczeń i zakazów. Spodziewam się, że w niedługiej przyszłości ubezpieczyciele nie tylko uzależnią stawki od stylu jazdy kierowcy, ale także od wyposażenia w systemy zapobiegające kolizjom. Takie zwyczajne samochody, bez elektronicznych wspomagaczy, zostaną zamknięte na torach wyścigowych bez prawa do ruchu po drogach publicznych. A jeśli już ktoś odważy się je wyprowadzić na publiczną drogą zapłaci bajońską kwotę za ubezpieczenie. Przepowiadając motoryzacyjną przyszłość: dla prawdziwych kierowców zostaną tory wyścigowe, a dla poszukiwaczy motoryzacyjnych wrażeń – długodystansowe rajdy offroad z Dakarem na czele.

Duet za kierownicą

To wyzwanie dla prawdziwych kierowców z krwi i kości (również tych płci pięknej). Tu nie ma i mam nadzieję nie będzie elektronicznych pomocników. Duet kierowca + pilot to zespół wciąż posiadający umiejętności prowadzenia auta w ekstremalnie trudnym terenie, nawigacji, technicznej znajomości samochodu oraz bezwzględnego zaufania do siebie nawzajem. Kierowca + pilot to także mechanicy „pierwszej pomocy”. Gdzie na dzisiejszej, „cywilnej” drodze zostały takie umiejętności? Nawet do zmiany koła większość z nas wzywa służby assistance. Motosport pozostanie symbiozą człowieka z maszyną, której nie da się wytrenować w symulatorze. Tylko fizyka auta i kierowca, bez względu na to, czy to zwyczajny track day dla amatorów, czy profesjonalne ściganie po asfalcie lub wydmach. Nowy świat motoryzacji sprowadza samochody do roli przedmiotów użytkowych. Sport motorowy zostawia jego najpiękniejszą twarz – twardą rywalizację z rywalami, samym sobą i czasem własnym samochodem.

– Michał Baranowski

Napisz komentarz