News, Rajd Dakar

Za rok wrócimy – Robert Szustkowski R-Six Team

Robert Szustkowski w tegorocznej edycji rajdu Dakar nie wystartował, ale znakomicie spełniał się w roli komentatora i eksperta. Polski kierowca był łącznikiem pomiędzy naszymi reprezentantami a redakcją Dakar.pl. Codziennie, przez cały czas trwania supermaratonu, Szustkowski dzielił się z nami swoimi fachowymi opiniami o występach Polaków, informacjami zza kulis i nie tylko. Teraz, po zakończeniu zawodów, jak już kurz opadł i rajdowcy są w drodze do domu, założyciel R-Six Team ponownie przekazał nam garść refleksji. O tym, jacy ludzie startują w rajdzie, o niebezpieczeństwie z tym związanym, o rywalizacji w poszczególnych klasach, ale też o medialnej ciszy w mainstreamowych tytułach. Zapraszamy do lektury!

Koniec Dakaru, koniec przygody, koniec rywalizacji sportowej. Są zawodnicy, którzy tam jadą, żeby wygrać. Są tacy, którzy startują, tylko po to, żeby dojechać. A jeszcze inni chcą po prostu przeżyć przygodę. Każdy z nich jest godny podziwu, bo to są ludzie, którzy mają siłę woli, siłę pleców, siłę głowy. Tacy, którzy chcą coś osiągnąć i realizować marzenia. Każdy być może inne. – powiedział nam Robert Szustkowski. Polak docenia każdego uczestnika Rajdu i wiem, że to nie tylko czysto sportowa rywalizacja, ale też ogromne ryzyko. Niestety w tym roku, tak jak w poprzednich latach, Dakar pokazał, że jest niebezpieczny. Zmarł motocyklista Pierre Cherpin, w zeszłym roku stało się tak z dwoma zawodnikami – Paulo Gonçalvesem i Edwinem Straverem. Bardzo smutne, a z drugiej strony pokazujące, jaka jest skala tego niebezpieczeństwa. – z żalem przyznaje założyciel R-Six Team.

Podczas tegorocznych zawodów było mnóstwo emocji i do końca nie było wiadomo, kto okaże się triumfatorem. Jednak nie zawsze – W tej edycji Dakaru była bardzo wyrównana walka w motorach, na quadach, bardzo wyrównana w samochodach, niezwykle zacięta w Side by Side i… Nie wiem, czy nazwać to walką w kategorii trucków, bo trzy pierwsze miejsca zajęły załogi KAMAZ-a. I tylko 20 ciężarówek z 44 zostało sklasyfikowanych na mecie. To pokazuje odmienność tej klasy.

Jeszcze rok temu Szustkowski na świeżo po ukończeniu rajdu wraz z Jarosławem Kazberukiem i Filipem Škrobankiem na 18. miejscu – najwyższym w historii występów Polskich ekip w klasie ciężarówek, mówił takie słowa – Walczyliśmy z wiatrakami. Walczyliśmy z KAMAZ-em, z MAZ-em. Próbowaliśmy walczyć. To się nie uda. Jeśli nie będzie wielkich pieniędzy, wielkich projektów, długofalowych, długoterminowych, to się nie uda – co pokazywało, jak mało wyrównana jest rywalizacja w kategorii ciężkiej. Jednak mimo wszystko R-Six Team cały podejmuje rękawice, by zniwelować różnice.

Jarek (Kazberuk) i ja myślimy cały czas. Ja mniej, on tak, bardziej myśli o tym, by wystąpić na ciężarówce. Być może znowu z Robinem, moim synem. Żeby wrócić, powalczyć jeszcze. Może o coś innego niż to, co pokazują KAMAZ-y, ale może pokazać się, porywalizować…

Na koniec Robert Szustkowski poświęcił kilka słów występom naszych reprezentantów i mediom w Polsce, które, jego zdaniem, nie poświęciły temu zbyt dużo uwagi – Polscy kierowcy w tym roku świetnie, naprawdę wyjątkowo. Jednak smutne trochę jest to, że media śpią. Dzisiaj w wiadomościach sportowych, w internecie, czy interia, czy onet, wirtualna Polska – cisza. Są skoki, jest futbol, jest transfer piłkarza, jest żona skoczka. A gdzie jest Dakar? Ktoś śpi. A ktoś się obudził. Kierowcy już się obudzili. Szczęśliwi, zadowoleni… – spuentował założyciel R-Six Team i nam wypada tylko podpisać się po tym i liczyć, że rosnąca w siłę scena polskich rajdów terenowych będzie w końcu zauważona.

Napisz komentarz